Pierwszy raz miałam okazję wykonać reportaż z narodzin. Rzecz dzieje się w Centrum Zdrowia Tuchów Na miejscu zjawiam się o godzinie 10.00, ponieważ ciąża musiała być podtrzymywana, przyszła mama jest w szpitalu już od kilku dni, zapadła decyzja o przyspieszeniu porodu poprzez podanie oksytocyny i przebicie pęcherza płodowego. Prowadzący ciążę lek. med. Jerzy Gąciarz oddał pacjentkę w ręce fantastycznej położnej mgr Jolancie Kramarczyk i lek. med. Ewie Baryła, która tego dnia miała dyżur na oddziale.
Z tego miejsca chciałam podziękować za zgodę na wykonywanie zdjęć.
Ponieważ marny ze mnie pisarz, komentarze ograniczę do minimum.

Kontrola serduszka i czasu towarzyszy nam na każdym kroku.
Spacerowanie pomaga przy porodzie, staramy się, nie jest to jednak możliwe, po kilku próbach wracamy na salę
Doba smartfonów nawet na porodówce daje o sobie znać, boli, widać, ale marchewki w grze trzeba zebrać a i na fb dobrze być na bieżąco :P
Czas płynie, skurcze zaczynają być dokuczliwe, po masażu pleców gorący prysznic, którego nie fotografowałam. Skurcze dokuczając coraz bardziej, piłka, prysznic nie pomaga, na pomoc przychodzi lek rozkurczowy, który ładnie przyspiesza rozwarcie, ale nie uśmierza bólu na długo.
Piłka pomaga jedynie nieznacznie, anestezjolog wezwany, ale trzeba będzie na niego poczekać, położna podaje inne leki rozkurczowe:
Pojawia się anestezjolog, podaje leki, ale na ten moment wyproszono wszystkich z sali.
Po niezbędnym czasie leżenia na płasko, przychodzi chwila wytchnienia, zregenerowana odpoczynkiem przyszła mama ma siłę rodzić dalej!
Jeszcze tylko kontrola pracy serduszka pomiędzy skurczami
Zaczynamy drugą fazę porodu, dochodzi 16:45
Możliwość dotknięcia główki dzidziusia dodaje dużą moc, wsparcie najbliższych jest nieocenione.
Dzidzia jest już blisko, jednak coś jej przeszkadza wyjść na świat.
Jeszcze jedna pozycja wspomagana siłami grawitacji:
Kolejne próby parcia przy wsparciu personelu, czas płynie nieubłaganie i ponieważ jest już godzina 17:30, zapada decyzja o rozwiązaniu ciąży poprzez CC.
JEST! Słychać pierwszy krzyk o godzinie 18:10 na świecie pojawiła się Emilia, którą pielęgniarka biegiem przewiozła przez korytarz
Na Neonatologię,też nie pozwolono mi wejść, fotografowałam zza drzwi
Ponieważ mama musiała zostać poddana zupełnej narkozie, musieliśmy na nią dość długo czekać, ale wreszcie udało się oddać maleńką w objęcia mamy
I tak oto czas upływa, kolejne pokolenia kobiet pojawiają się by wypełniać swoją misję macierzyństwa.
Ponieważ bycie kobietą to nie tylko tulipany w dniu kobiet, ale przede wszystkim moc dawania życia.






































Brak komentarzy:
Prześlij komentarz